Jak dogadać się z wykonawcą i kto naprawdę rządzi na budowie.
Mam szczęście do dobrych ludzi, a im bardziej w to wierzę, tym więcej takich ludzi spotykam na swojej drodze. Któregoś dnia na mojej zawodowej ścieżce pojawiło się dwóch wykonawców. A jak wiadomo, nie tylko wśród inwestorów, ale również wśród projektantów panują różne przekonania na temat współpracy z budowlańcami czy ekipami remontowymi.
Czy z wykonawcą można się dogadać?
Zapewne nie raz słyszałaś, że wykonawca czegoś nie zrobi, bo “tego się nie da”. Zastanawiasz się, czy naprawdę tak jest, czy to tylko wymówka, by “się nie narobić a zarobić”? Jak to jest, że jedni wykonawcy dogadują się z inwestorem czy projektantką, a inni idą na norze? Dziś opowiem Ci o współpracy projektantki z wykonawcą trochę z innej strony. Odpowiem też na pytanie, czy te dwie strony muszą żyć jak pies z kotem czy jednak można się dogadać.
Czy myślisz, że wykonawcy idą na łatwiznę i zamiast patrzeć w projekt robią po swojemu? Zdarzyło się. Taką sytuację miałam raz w swojej wnętrzarskiej karierze. Faktycznie ekipa remontowa nie zajrzała ani razu w rysunki techniczne i położyła płytki wedle własnego uznania. Całe szczęście, że ten błąd widziałam tylko ja, wiedząc jaki miał być prawidłowy układ. Nie zmienia to jednak faktu, że gdy tworzysz projekt i siedzisz nad nim wiele godzin, chcesz, by ktoś przynajmniej do niego zerknął i zobaczył, co i jak ma być wykonane. Idealnie byłoby, gdyby przestudiował go dokładnie i w razie wątpliwości zadał mi dodatkowe pytania.
Dobrze, że to był wyjątek potwierdzający moją optymistyczną regułę. A reguła jest taka, że wykonawcy są wspaniali. To jest moją prawdą. Gdy poznałam Sławka i Rysia (dwóch różnych wykonawców) mój poziom zaufania do fachowców wzrósł o 1000 procent. Są to osoby, które mogłabym wychwalać ile się da, i zaraz to zrobię, ale najpierw chcę Ci powiedzieć, że relacja projektant-wykonawca wcale nie musi opierać się na tym “kto tu rządzi”.
Często jest tak, że projektanci (i inwestorzy) narzekają na wykonawców. Bo nie dotrzymali terminów, bo za dużo sobie policzyli, bo większość czasu spędzali na papierosie itd. Ci z kolei narzekają na projektantów, że wymyślają rzeczy niemożliwe do zrealizowania, że na papierze to wszystko ładnie wygląda, a w ogóle to nie da się z nimi dogadać bo ich wizja jest najważniejsza.
Jaka jest prawda? Wina leży po obu stronach.
Któregoś dnia, zadzwoniłam do jednego z moich ulubionych wykonawców i poprosiłam o pomoc w kwestii technicznej. Pomoc oczywiście otrzymałam, ale wraz z nią słowa, których się absolutnie nie spodziewałam. Brzmiało to mniej więcej tak: „pani Dorotko, ja wszędzie panią chwalę i polecam gdzie mogę. Wiem, że zdarzy mi się narzekać, gdy coś jest nie po mojej myśli, ale współpraca z Panią to jest bajka. Jest pani konkretna i zawsze odbiera pani telefon. Praca z panią to czysta przyjemność. Projektantki, z którymi ostatnio współpracowałem to jakiś dramat. Nie mam sił. Ciągłe zmiany decyzji, poprawki i brak kontaktu. Naprawdę, jest Pani wspaniała.”
Rzadko można usłyszeć takie słowa, więc były one dla mnie balsamem dla duszy, ale też potwierdzeniem tego, że wykonawca docenia to, jak się go traktuje. Uważam, że wykonawcy robią kawał dobrej roboty. I należy ich za to doceniać, wspierać i pomagać im w wykonywaniu swojej pracy. I to nie są tylko słowa, bo za nimi idą też moje czyny. Zawsze odbieram telefon lub oddzwaniam gdy tylko mogę. Jeśli na inwestycji nie da się czegoś zrobić zgodnie z projektem wspólnie szukamy rozwiązania. Słucham tego, co do mnie mówi wykonawca i staram się wesprzeć go na każdym etapie pracy, jeśli tego wsparcia potrzebuje. Wykonawcy to nie są „ludzie od czarnej roboty”. To są ludzie, którzy pomagają mi realizować marzenia moich klientów.
W relacji projektant-wykonawca trzeba pamiętać, że to właśnie od wykonawcy zależy, czy moja wizja zostanie przeniesiona z projektu do realizacji możliwie jak najlepiej. I trzeba mieć świadomość, że papier przyjmie wszystko, na budowie może wydarzyć się sporo, a projektantka to nie alfa i omega.
Nie mam patentu na nieomylność.
Nie mam też daru przewidywania przyszłości i skanowania zbrojenia w ścianach. Ale mam dar słuchania ludzi i bycia otwartą na różne możliwości. Czasami naprawdę nie da się wykonać pewnych rzeczy. Czasami trzeba przestać trzymać się kurczowo swojej wizji i wziąć pod uwagę inne rozwiązania. Czasami nawet trzeba się pogodzić z faktem, że czegoś nie da się zrobić i zmienić projekt. Zdarza mi się to bardzo rzadko, ale są sytuacje, w których pewne decyzje muszę podejmować na bieżąco i pod presją czasu.
Odpowiedzialność wykonawcy jest tak samo istotna jak projektantki. To od niego zależy efekt końcowy, należyty sposób wykonania, estetyka i ostateczny wygląd inwestycji. To on odpowiada za dobrze przycięcie płytek, odpowiednie wyliczenie materiału i zadbanie o bezpieczeństwo siebie, pracowników i inwestora. To wykonawca odpowiada za gładką ścianę, równomiernie położoną farbę, oświetlenie w odpowiednim miejscu czy działające gniazdka.
Wykonawcy z którymi współpracuję to ludzie, którzy słuchają, pytają i przede wszystkim myślą o efekcie końcowym. Są otwarci na moje sugestie, tak samo jak ja na ich uwagi. Mają swoje sprawdzone techniki i materiały, i pod wieloma względami są dużo lepszymi technicznymi fachowcami niż ja. Dzięki temu mogę im ufać i wiem, że zrobią wszystko, co w ich mocy, by inwestor, który jest naszym wspólnym klientem, był szczęśliwy i zadowolony.
Jestem ogromnie wdzięczna za takie współprace. Dlatego jedną z moich misji jest budowanie zdrowych relacji opartych na wzajemnym zrozumieniu i szacunku między inwestorem, wykonawcą i projektantem. Wierzę, że w ten sposób praca nad inwestycją może przebiegać sprawnie, a cały proces projektowy będzie zakończony sukcesem dla wszystkich stron. Obalam więc mit, że wykonawcy to naciągacze, partacze i cwaniaki. Moi wykonawcy, to wspaniali, pozytywni, otwarci i profesjonalni ludzie, którzy po prostu robią dobrą robotę.
Tylko takich dobrych ludzi Ci życzę podczas remontu czy wykańczania swojego mieszkania. A jeśli chcesz mieć dobrze zaprojektowanie (i wykończone) wnętrze, skontaktuj się ze mną i zapytaj o aktualne terminy.
Wszystkiego magicznego,
Dorota